poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Po polsku (chyba po raz pierwszy)

Mam dzisiaj taki nastrój, że słowa "niech wszystko spłonie" są jego idealnym odzwierciedleniem. A chłopcy z Cool Kids Of Death mają więcej takich rebelianckich tekstów. Uwielbiam ich melodie. Uważam, że to jest zespół jedyny w swoim rodzaju, na naszym polskim muzycznym podwórku i czegoś takiego nie było jeszcze, a dobrze, że jest. Swoim debiutem zrobili trochę zamieszania. Zamieszanie jest dobre.Powstali w 2001 roku, w Łodzi. Nazwa pochodzi od tytułu piosenki zespołu Saint Etienne.
Pozwolę sobie skopiować opis składu zespołu ze strony last.fm, bo ciekawie to przedstawili.
- Krzysztof Ostrowski - śpiew, grafik, projektant mody, twórca teledysków, rysownik komiksów m.in. okładka i ilustracje do książki Doroty Masłowskiej „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”. Urodzony w 1976 roku.
- Kuba Wandachowicz - gitara basowa, absolwent filozofii, autor eseju „Generacja Nic”, opublikowanego w Gazecie Wyborczej, wielokrotnie wyróżniany przez ekspertów za wysokiej klasy grę na basie, wspólnie z Ostrowskim autor większości tekstów, wraz z Kowalskim komponuje muzykę. Najstarszy z muzyków, bo urodzony w 1975r.

- Marcin Kowalski – kompozytor i gitarzysta, autor muzyki filmowej do etiud studentów łódzkiej Filmówki, a także teatralnej (m.in. dla gdańskiego teatru Wybrzeże i krakowskiego STU). Zajmuje się produkowaniem i remiksowaniem muzyki. Urodzony w 1978, podobnie jak Łazikowski i Michalec.
- Kamil Łazikowski - instrumenty klawiszowe, programowanie sampli, twórca remiksów znany pod pseudonimem „Methadone”, incydentalnie jako Paus_e, kiedy gra eksperymentalne minima-techno, producent muzyczny (współpracował m.in. z prestiżowym studiem filmowym „The Mill” w Londynie.
- Wojciech Michalec - gitara, drugi gitarzysta, również kompozytor. Współpracował z kilkoma zespołami, jest zaangażowany w wiele projektów, choć pozostaje anonimowy. Podobno najbardziej tajemnicza postać w zespole.
- Łukasz Klaus - perkusja (2008-teraz), perkusista sesyjny, również członek zespołów Hedone i NOT. Od roku 2009 prawowity członek zespołu.
Byli członkowie:
- Jacek Rafał Frąś - perkusja, rysownik komiksów, jedyny Polak nagrodzony na festiwalu komiksów w Angoulême nagrodą Alph-Art, doceniony również w Japonii; twórca obrazów olejnych, ilustracji i pasków komiksowych. (2001-2008). W roku 2009 odchodzi z Cool Kids of Death i staje się członkiem zespołu Dick4Dick. Powód: Przeprowadzka do Gdańska.

Pierwszą płytę - "Cool Kids Of Death" - wydali zanim zagrali pierwszy koncert.
Już wtedy media - w oparciu o zaledwie 15 piosenek i nie do końca nawet świadome wyglądu muzyków CKOD - przykleiły grupie etykietę nowych buntowników i wściekłego głosu pokolenia wchodzącego w dorosłe życie. Głos ten brzmiał wyjątkowo ostro i szczerze z wielu względów, jak choćby młody wiek liderów CKOD czy pochodzenie muzyków z robotniczej i pogrążonej w bezrobociu Łodzi. Do tego dochodziła otoczka związana z produkcją albumu, który muzycy nagrali własnymi siłami, w suszarni na 11. piętrze łódzkiego bloku. Przeboje takie jak "Butelki z benzyną" czy "Piosenki o miłości" powstawały przy użyciu starego komputera i multiefektu gitarowego.
Wydawca płyty, Paweł Jóźwicki, był przerażony tymi warunkami i ściągną do domowego studia CKOD Andrzeja Smolika. Smolik jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Miał za zadanie pracę nad miksami przygotowanymi przez chłopaków. Koniec końców, nic nie zostało zmienione. Jak powiedział sam Smolik, to była taka dziwna konstrukcja, że jak się coś ruszyło to wszystko zaczynało się sypać.
Płyta wyszła w 2002 roku (od rozpoczęcia komponowania pierwszego utworu do wydania minął dokładnie rok). Została doskonale przyjęta przez krytykę i słuchaczy. Zespół nazwano "najbardziej buntowniczą grupą na polskiej scenie muzycznej". Otrzymali nagrodę na festiwalu Yach Films, dwie nominacje do Fryderyków, nakręcili cztery teledyski i zagrali ponad 50 koncertów.
Socjologom i badaczom kultury materiału do pracy dostarczyły teksty basisty grupy Kuby Wandachowicza i wokalisty Krzysztofa Ostrowskiego, w których zawarły się frustracja i gniew młodzieży skazanej przez warunki społeczno-ekonomiczne na emigrację zarobkową lub wewnętrzną.
Po latach muzycy, którzy wpisali się w narodową dyskusję na temat słynnej "Generacji Nic" (nazwanej tak od tytułu jednej z ich piosenek), tłumaczyli w trójkowej audycji, że w pewnym stopniu ich tekstom zostały dopisane znaczenia, jakich pierwotnie nie planowali.
Moje ulubione z tej płyty:
Niech wszystko spłonie - jak tak sobie teraz pomyślę o tym, jak często ta piosenka wyraża wszystko o czym myślę, to stwierdzam, że muszę się chyba zastanowić, bo to nie jest OK. Ale nawet i bez moich czarnych myśli i całej niechęci jaką czasem odczuwam do świata, mogłabym tego kawałka słuchać na okrągło.
Butelki z benzyną  i kamienie - agresja. Czysta młodzieńcza agresja, która jest bezsensowna dla wszystkich, oprócz właśnie tych młodych. Duża dawka energii. Dużo fajnych gitar. Kijowy teledysk, bo oficjalnego nie ma, a inne na YT mają jakość audio gorszą nawet od tej tu. Eh...

Nielegalny - i znowu. Jak często myślę w ten sposób. Tylko że czasem to trzeba być takim nielegalnym, bo inaczej można zginąć. Ale błagam was, odsłuchajcie jeszcze gdzieś tego w lepszej jakości. Na YT dostępne tylko to.

Piosenki o miłości - "piosenki o miłości są takie banalne, ale to jak go rzuciłaś było banalne bardziej; teraz on zachowuje się jak gówniarz [...] nie wiesz co myśleć i nie wiesz co robić, i nie wiesz, czy dobrze, i nie wiesz, czy źle; chyba nie czujesz, że jeszcze żyjesz; zostaw to wszystko i nie przejmuj się"

Uważaj - taka niby nienawiść i pogarda, a tak naprawdę zwykła bezradność wobec własnych uczuć do drugiej osoby.
"uważaj, bo jak cię spotkam to zabiję"

Specjalnie dla TV - Nie idzie znaleźć na YouTube porządnego nagrania, więc jeśli jesteście ciekawi, to poszukajcie sami jakiegoś MP3, czy coś, bo te wszystkie nagrania z koncertów są w większej części zupełnie inne od wersji studyjnej, która jednak jest najlepsza.
Generalnie ta płyta to moja ulubiona od CKOD.
Drugi album zatytułowany "2" lub "Cool Kids Of Death 2", wydali we wrześniu 2003 r. Wyszła także wersja dwupłytowa, na której znalazły się nagrania live, remiksy i inne takie. Właśnie na tym dwupłytowym wydaniu pojawił się utwór - "Kokaina z kokakolą".
Ale oprócz "Kokainy" żaden kawałek nie wpadł mi jakoś szczególnie w ucho, chociaż kilka razy podchodziłam do tej płyty. Mam wrażenie, że zespół chciał trochę na siłę przeciągnąć klimat z pierwszego krążka na drugi, ale to już nie to samo, a z drugiej strony też nie do końca coś nowego, chociaż można zauważyć lekkie wygładzenie brzmienia.



Po wydaniu dwóch albumów zespół postanowił przyczaić się na zachód. W tym celu wydali anglojęzyczny krążek "Cool Kids Of Death". W 2004 r. pojawił się w Niemczech, a w 2005 w innych krajach.
W 2006 roku wydali trzeci studyjny album, pod całkowicie enigmatycznym tytułem "2006". Wreszcie postanowili zrobić coś nowego. Cała produkcja płyty miała miejsce w Hamburgu, w profesjonalnym studiu. Płyta w całości była nagrana na żywo, bez komputerowych sztuczek i z jak najmniejszą ilością syntetyzatorów. Inspiracją miało być The Cure, Gang of Four czy Joy Division. Wyszło im z tego coś całkiem fajnego, chociaż już nie tak świeżego i ciekawego jak pierwsza płyta, która chyba pozostanie najbardziej charakterystyczną i dlatego chyba trochę ciężko było im zrobić coś nowego (wszyscy oczekiwali kontynuacji konwencji buntu itd.), co by to przebiło. 
Hej chłopcze daje radę.

To nie zdarza się nam też.

W 2008 roku zespół rozstał się z wytwórnią BMG. Wydał też wtedy czwarty album pt. "Afterparty". Nagrywany był w domowym studiu. Pierwsze recenzje płyty był pozytywne. Singlem promującym było "Nagle zapomnieć wszystko".


Dyskografię CKOD zamyka album "Plan ewakuacji" z 2011 roku. Muszę przyznać, że kiedy po raz pierwszy usłyszałam singiel promujący pod tym samym tytułem, byłam zdziwiona. Przez chwilę nawet miałam taką myśl "Aha, czyli CKOD już nie ma". Ale po każdym kolejnym przesłuchaniu podobało mi się coraz bardziej, a przecież gdyby nagrywali cały czas tak samo to byłoby niezmiernie nudno.

Ktoś pod filmem napisał komentarz, z którym nie zgadzam się w całości, ale po części zgadzam się absolutnie:
Umówmy się, to sie może nie podobać jedynie zatwardziałym hardcore'owcom, którzy zamiast Joy Division słuchają Creep Division i nie rozumieją, że CKOD wyrastają z szerokiej kultury muzycznej zachodu. Zawsze tworzyli popowe piosenki przybrudzone gitarowym przesterem. Tutaj odeszli od tej konwencji i co z tego? Oni zawsze byli mistrzami kompozycji i nie zmieni tego forma. Ja osobiście oczekuje od artysty ciągłego rozwoju. I jedyne co mnie wkurwia to to, że to ich ostatnia płyta.
P.S. Fajny klip.
Po wydaniu "Planu ewakuacji" zespół ogłosił, że jest to ostatnia płyta. Myślę, że oni tak naprawdę zrobili swoje. Bo najważniejsza w ich karierze był debiut. To on zrobił zamieszanie, to od niego powiało czymś nowym, to on wzbudził kontrowersje. To on oddaje frustracje tylu młodych osób. Dla mnie to nie są tylko krzyki do dźwięków gitary. To jest autentyczne. To jest głos, może nie konkretnie mojego pokolenia, ale ogólnie pokolenia młodych ludzi, którzy widzą jak bardzo są ograniczani, jak oszukuje ich system, który niby sami tworzą, bo demokracja teoretycznie jest. To są nasze lęki, nasz gniew, nasza arogancka i pyskata odpowiedź na wszystko, co następuje po słowach "Dzisiejsza młodzież..."
Spotkałam się ze zdaniem, że Cool Kidsi to zwykłe błazny, które myślą, że robią rewolucję. Ja to widzę inaczej, zwłaszcza, że odbieram to także jako małą rewolucję na polskim rynku muzycznym.