niedziela, 29 września 2013

Kiedy Brytyjczyk spotyka Polkę. Lipnicka&Porter.

Jesień rozgościła się na dobre i najbardziej czuć to w mroźnym wietrze, który nie przestaje wiać. Dzisiaj więc coś, co kojarzy mi się jesiennie. Ostatnio, przy okazji Bregovića, pisałam także o jego duecie z Kayah. Najwyraźniej obcokrajowcy mają słabość do polskich wokalistek. Dzięki temu powstał tandem Lipnicka&Porter, który funkcjonuje także w ich życiu prywatnym.

Anity Lipnickiej nie muszę chyba przedstawiać. Zdradzę Wam, że to moja imienniczka :) I jedna z najpiękniejszych kobiet w Polsce (jak na mój gust). Była modelką w Tokio, grała w kultowym już kabarecie - Grupa Rafała Kmity. A oprócz tego jest byłą (i pierwszą) wokalistką Varius Manx. Dopiero po dołączeniu Lipnickiej do zespołu, zdobył on sławę i szczyty list przebojów. To ona ustawiła go na polskim rynku muzycznym na kolejne lata, chociaż sama śpiewała w nim jedynie przez trzy. Płyta "Elf", z której pochodzą takie utwory, jak "Pocałuj noc", "Zamigotał świat", czy "Oszukam czas" pokryła sie pięciokrotną platyną. Nigdy później zespół nie odniósł takiego sukcesu. Myślę, że Anicie dorównuje tylko druga wokalistka, czyli Kasia Stankiewicz. Największy hit zespołu - "Orła cień", pochodzący ze ścieżki dźwiękowej filmu "Młode Wilki" został zaśpiewany już przez Kasię. Pomimo tego, że zespół Varius Manx nie jest teraz już niczym, czym był kiedyś, ta piosenka przypomina o czasach, kiedy na Vivie puszczali dobrą muzykę. I to dobrą muzykę, graną przez dobre polskie zespoły. Niestety, nie wszystko z czasem staje się lepsze.

TUTAJ możecie posłuchać audycji "Historia pewnej płyty", w której Anita opowiada o swojej współpracy z zespołem, oraz o odejściu z niego. Wypowiada się także Marek Niedźwiecki. Po odejściu, najpierw odpoczywała od sławy i całego zgiełku. Potem zaczęła pełną sukcesów karierę solową.

John Porter natomiast nie jest już tak rozpoznawalny. A powinien, ponieważ jest jednym z założycieli zespołu Maanam. Z pochodzenia Walijczyk. Przyjechał do Polski w !976 roku, wcześniej mieszkał także w Niemczech i Australii, jednak dopiero tutaj osiadł na stałe i zaczął tworzyć. W 1977 r. spotkał Korę i Marka Jackowskiego. Stworzył z nimi trio o nazwie "Maanam-Elektryczny Prysznic", później Maanam.  Gdy Kora z Markiem nie pojawili się na umówionym koncercie we Wrocławiu w maju 1979, John Porter poznał tamtejszych muzyków i wraz z nimi założył Porter Band.

Ich pierwsza płyta "Helicopters" uznawana jest za jedną z najważniejszych w historii polskiej muzyki. Po kilku latach PB przestał jednak istnieć, a John zaczął nagrywać solo. Płyty nie odnosiły sukcesu, ze względu na złą promocję. Porter wyjechał do Londynu, gdzie trochę nagrywał. Wrócił do Polski i tworzył z różnymi muzykami, m. in. z Marcinem Żabiełowiczem, gitarzystą Hey. Płyta "Porter Band '99" wydana w 1999 r. była największym sukcesem od czasu "Helicopters".

A teraz przejdźmy do rzeczy. Lipnicka i Porter. Porter i Lipnicka.


Nawiązali współpracę w 2002 roku. Na początku nagrali piosenkę, która  miała znaleźć się na płycie Porter Band "Psychodelikatesy". Okazało się jednak, że będą mieć z sobą do czynienia o wiele więcej. Przez rok nagrywali swoją pierwszą wspólną płytę "Nieprzyzwoite piosenki", aby na koniec stać się parą. Materiał powstawał w Londynie i jest w całości po angielsku. Płyta została wydana w listopadzie 2003 r. Krytycy i słuchacze przyjęli ten debiut bardzo gorąco. Pierwszy singiel, "Bones of Love" zawładnął listami przebojów na wiele tygodni. A wtedy istniała jeszcze lista 30 Ton :D Płyta nie miała jakiejś świetnej promocji (jeden teledysk i dwa single). Mimo to osiągnęła niebywały sukces komercyjny, sprzedając się w 100 tys. egzemplarzy. Duet zdobył Fryderyka 2003 za "Najlepszą Płytę" a także mnóstwo innych nagród.

"Bones of Love". Właśnie to miałam na myśli pisząc, że dzisiaj coś, co kojarzy mi się jesiennie. Jesień brzmi właśnie tak.  Jednak polskie może być dobre.



Za Wikipedią: W 2005 została wydana ich druga płyta Inside Story. Powstawała w Lublanie pod kierownictwem Chrisa Eckmana. Była o wiele surowsza i trudniejsze w odbiorze niż pierwsza, ale również złota. Zajęła 5. miejsce na Festiwalu TOP TRENDY, a promowały ją takie single jak "Hold on", "Death of a Love", "Tell Me" i "Such a Shame" – do pierwszych dwóch powstały teledyski. W tym też roku John Porter został uhonorowany medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".

"Death of a Love" i "Hold on" są chyba najlepsze. Do "Hold on" zrobili naprawdę świetny klip. Poziom jak najbardziej światowy. "Death..." z resztą tak samo. Kojarzy mi się trochę z Nickiem Cavem.

A zdjęcie obok podoba mi się bardziej niż to z Johnem i Yoko. Czekam na baty :D





Pojawił się mini album "Other Stories", który jest dopełnieniem poprzedniego. Można na nim usłyszeć np. wersję live "Bones of Love", czy covery Leonarda Cohena.

W 2006 roku pojawił się 4-płytowy zestaw, zawierający dotychczasowe trzy krążki i płyta DVD zawierająca 4 teledyski, film przedstawiający artystów od strony kulis oraz krótki materiał filmowy dokumentujący sesję nagraniową Inside Story w Lublanie.


W 2006 roku parze urodziła się córeczka Pola.

22 lutego 2008 roku Anita Lipnicka i John Porter wydali ostatnią wspólną płytę, zatytułowaną "Goodbye". Nad tym albumem Lipnicka i Porter pracowali w Polsce, razem z muzykami towarzyszącymi im na koncertach. Płytę promowały single "Old Time Radio" oraz "Lonesome Traveller", uzyskała ona status złotej płyty.

"Old Time Radio" to nie tylko jesienny, ale także niedzielny utwór :)



Oboje zajęli się solowymi projektami. John, w 2011 roku, wydał płytę "Back in Town", która ma jedną z najlepszych okładek ever. Jest na niej bowiem zdjęcie Johna jako kilkuletniego dziecka. Ale to, co sprawia, że to zdjęcie jest tak wyjątkowe, to wyraz twarzy chłopca. Tutaj małe porównanie. John kiedyś i dziś

No przecież ej... :D Bardzo polecam płytę, dobra. Było o niej głośno, zwłaszcza w Trójce.

Anita jest jak dla mnie magiczną kobietą. No w końcu to Anita :D A John... John wydobywa z niej to, co najlepsze. Jeden z najlepszych duetów, jakie powstały. Pasują do siebie idealnie, chociaż na pierwszy rzut oka myślimy "piękna i bestia".

Życzę miłej niedzieli. Ja spędzę ją wkuwając łacinę na jutro i rozwiązując arkusze maturalne z matematyki.

Peggy ;*